Naiwnie myślałam, że uda mi się prowadzić regularnego bloga. Niestety, wygląda na to, że czasy w których pisałam coś codziennie minęły (bezpowrotnie?hmmm). Cóż, śmieję się z siebie i mam ochotę na streszczenie pierwszego miesiąca.
Jest 6.30, słońce powoli pojawia się w salonie, reszta domowników śpi a ja obudziłam się jakąś godzinę temu ciesząc się wolnym piątkiem. (5.30! nie, nie dokucza mi bezsenność, nie wiem co się dziś stało) Kawka, ciasteczko, w tv 17. Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. TVP POLONIA została odnaleziona przez moją współlokatorkę. W tym miesiącu widziałam polskie wiadomości więcej razy niż w ciągu pół roku w Polsce.
W pracy niestety ciągle słyszymy, że musimy być cierpliwe i elastyczne. Wczoraj podsumowując pierwszy miesiąc i myśląc nad tym, czego się nauczyłyśmy w ciągu tego czasu zgodnie ustaliłyśmy że do CV pogrubioną czcionką możemy wpisać 'trening cierpliwości', niestety językowo niewiele się rusza, bo czekamy i czekamy aż nasz kurs się rozpocznie. Jasne, że potrafię już śpiewać kilka przedszkolnych piosenek po włosku i powtarzam miliony razy wyrażenia typu 'nie, tak nie można robić' , 'podjedź tutaj' , 'jak się czujesz?', 'nie bij go' , 'nie rzucamy książkami', 'o jaki ładny rysunek!' itp. niestety chociażby w kontaktach z moimi współlokatorami, którzy wstydzą się mówić po angielsku, niewiele mi to pomaga.
A teraz pozytywy: mam rower! Od zawsze jazda na rowerze mnie cieszyła ale tutaj cieszy szczególnie. Nie muszę czekać w nieskończoność na przystankach, jest to moja codzienna dawka ruchu i dojadę wszędzie. Zasad drogowych dla rowerów jeszcze nie odkryłam, nie wiem czy istnieją. Na pewno nie obowiązują te same co dla samochodów. Przykład: jadę pod prąd ruchliwą ulicą pod nosem policji, a pan policjant jedyne co zrobi to czasem się uśmiechnie. Przykład nr 2: droga sześciopasmowa. Znalazłyśmy się tam przypadkiem, gubiąc się trochę. No ale robi się ciemno, nie mamy świateł w rowerach a do domu trzeba dojechać. Chodnika brak. Za to pomiędzy 3 pasami w jedną stronę i 3 pasami w drugą jest linia tramwajowa. Nieczynna, bo tu tramwaj jeździ tylko w sezonie studenckim. Taką miałyśmy nadzieję, bo właśnie tamtędy jechałyśmy, po torach tramwajowych. :) Zdjęcia z tych miejsc, gdzie wyjątkowo przyjemnie się jeździ:
Rowerem da się dojechać za miasto, nad morze w 45 min :) Plaża jest specyficzna-idealna woda: przeźroczysta w różnych odcieniach, ciepła, głębokość idealna do rekreacyjnego pływania. To, co wygląda ciekawie to zamieszkane, zniszczone, zaniedbane, biedne budynki z widokiem na morze i góry godnym świetnego hotelu. Dziwne, że nikt tego prywatnie jeszcze nie wykupił i nie robi na tym biznesu. No ale nie znam się na prawach jakimi się rządzi Sycylia. Pytając się Sycylijczyków czy powinnam się w jakimś sensie obawiać mafii, dowiedziałam się, że jeśli nie ma się do czynienia z dużymi pieniędzmi i narkotykami to nie będzie się z nimi miało do czynienia.
Pogoda mnie rozpieszcza. Upały minęły, ale wciąż jest ciepło i można się wylegiwać w weekendy na plaży. Popełniłam błąd i ostatnio zapomniałam użyć kosmetyków z filtrem. Nie poparzyłam się ale wyglądałam bardzo głupio przez kolejne dni: czerwona blondynka (słońce rozjaśnia mi włosy do odcienia który razem z opalenizną zaczyna wyglądać po prostu głupio :P)
Na rowerze można jeździć po małych uliczkach miasta, niektóre są przepiękne, niektóre zaśmiecone i rozpadające się. Na końcu każdej z nich pojawia się widok na morze, góry albo kościół. :) Główna ulica, którą zawsze przemierzam, gdziekolwiek muszę się wybrać to via Vittorio Emanuele. Zdjęcia poniżej:
Palermo żyje. We wrześniu wieczorami działy się tu różne ciekawe rzeczy. Np. koncerty, wystawy, pokazy filmów na świeżym powietrzu w ruinach starego kościoła, festiwal lodów itp.
Myślę, że kolejny tydzień będzie wyjątkowy pod względem zwiedzania i poznawania miasta. Biorę swoje wolne dni, żeby pospacerować z moim pierwszym gościem z Polski :)
pozdrowienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz